wtorek, 9 lipca 2013

Epilog

Przez ostatnie dni starałam się unikać Bartmana, jak ognia. Po porannym treningu siatkarzy chciałam zgrać zdjęcia z aparatu na laptopa, ale nie było mi dane skończyć, a nawet zacząć pracy, bowiem przeszkodził mi w niej pewien brunet.
-Słuchaj Lola, chciałbym z Tobą porozmawiać.
-O czym?
-Pamiętasz, jak spotkaliśmy się po raz pierwszy? To było na treningu Asseco Resovii. Nie dałaś sobie w kaszę dmuchać. Nie polubiłaś mnie, a ja chciałem Ci pokazać, że Ty też mnie nie obchodzisz. Ale tu w Spale spojrzałem na Ciebie inaczej. Polubiłem Cię mimo Twojej niechęci do mnie, wręcz odrazy. Zakochałem się w kimś, kto mnie nienawidził. Wtedy Kubiak miał rację. To w Tobie się zakochałem. - w tym momencie pewnie wyglądałam, jak idiotka. Otwarta gęba, oczy jak nakrętki od słoików...- Wiem, że jest między nami 8 lat różnicy, ale... Może moglibyśmy...
-Czy Ty chcesz mi powiedzieć, że chcesz żebyśmy byli parą? - pokiwał głową na potwierdzenie. A ja parsknęłam śmiechem.- Wiesz, po tym jak mnie uratowałeś to moje nastawienie do Ciebie zmieniło się. Gdy na Ciebie popatrzyłam czułam coś dziwnego. Zakochałam się w Tobie. Przynajmniej tak mi się wydawało do dziś. Do teraz. Zbyszku, przepraszam Cię. Po tym, gdy to wszystko powiedziałeś ja nic nie czuję. Wydawało mi się, że Cię kocham, a to była tylko wdzięczność za uratowanie życia. Naprawdę Cię przepraszam.
Bartman gwałtownie podniósł się z fotelu, na którym przez cały czas siedział. Był zdenerwowany i wcale mu się nie dziwię. Żałowałam, że zakochał się we mnie. Nie potrafiłam odwzajemnić tego uczucia. Był ode mnie sporo starszy. 
-Zibi, proszę Cię. Zostańmy przyjaciółmi. 
-Przyjaciółmi? Ja myślałem, że...
-Że co? Że Cię kocham? Nigdy nie będziemy razem i radzę Ci, żebyś to dobrze zrozumiał, bo nie będę się powtarzać. 



Niejedna dziewczyna chciałaby być pewnie na moim miejscu. Każda fanka pragnęłaby usłyszeć te słowa, które ja usłyszałam właśnie od Zbigniewa Bartmana. Ale nie ja. Niestety, to nie moja bajka. Od momentu próby gwałtu nie potrafię spotykać się z mężczyznami "na poważnie". Żadnego nie potrafię dopuścić choćby na minimum 20-30 cm ode mnie. Choćbym cholernie chciała, nie mogę. Dla mnie Zbyszek zawsze będzie kimś, kto będzie zajmował specjalne miejsce w moim sercu. Nie jako ktoś kogo kocham, ale ktoś kogo bardzo lubię. Mówią, że miłość damsko-męska nie istnieje, że prędzej czy później ktoś się zakocha i to wg mnie jest prawda. 
Przyjaźnię się z Zibim już od trzech lat. Siatkarz nigdy już nie powrócił do tematu miłości do mnie. Chociaż widzę, jak powstrzymuje się, żeby mnie nie pocałować, czy nie dotknąć za tyłek. Widzę, że jest mu z tym ciężko, ale widzę też że jest szczęśliwy, że nadal utrzymujemy ze sobą kontakt. Z tego co mi powiedział od trzech lat nie związał się z nikim na poważnie. Powiedział, że poczeka na mnie. Może kiedyś zmienię zdanie, a może nie. Miłości nie można poganiać...


_______________

Nienawidzę pożegnań. Przywiązałam się do tego bloga, ale nie mam już na niego pomysłu, także postanowiłam zakończyć go w tym momencie, nie zawieszać, czy porzucać. Epilog dedykuję natt000, która była ze mną od początku tej historii. Chcę Ci powiedzieć, że Twoje komentarze pomagały mi tu trwać, dawały mi siły i chęci do pisania nowych rozdziałów. Dziękuję Ci bardzo za to, że byłaś, a w pewnej części i tworzyłaś to opowiadanie, bo z nie z samego pisania się żyje ;) 
Być może jeszcze kiedyś tu powrócę.
Dziękuję wszystkim!
Z pozdrowieniami atomowkawilk :) 

niedziela, 7 lipca 2013

Nowy blog

Zapraszam na mojego nowego bloga, który jest kontynuacją opowiadania Don't speak opowiadającego historię Doroty i Zbyszka. Wchodźcie, czytajcie, komentujcie :)
Link do opowiadania: Moja i Twoja nadzieja

8

W ostatnich dniach mój stosunek do Zibiego uległ minimalnej poprawie. Nie oznacza to, że jesteśmy przyjaciółmi, chociaż siatkarzowi by to nie przeszkadzało. Na razie przestałam mu tylko dokuczać, a on jest z tego powodu zadowolony. Dwa dni po mojej rozmowie z Anastasim na oficjalnej stronie Polskiego Związku Piłki Siatkowej ukazał się komunikat, który głosił, że federacja nakłada na Michała Kubiaka karę 4 lat niewystępowania w kadrze narodowej i 2 lat zakazu grania w Plus Lidze. Mam nadzieję, że więcej nie będę musiała go oglądać. Moja psychika troszeczkę siadła po ostatnich wydarzeniach, ale pomógł mi psycholog reprezentacji, Andrea, Mieszko, Zbyszek... No właśnie Zbyszek. Byłam mu wdzięczna, że mnie wtedy uratował, ale nie chciałam mu tego okazywać. Gdyby był troszkę młodszy to może... Ach, co ja pierdzielę! Ja i Bartman? Kompletny niewypał...


Andrea dał siatkarzom wolny dzień. Cieszyli się, jak małe dzieci, kiedy dostają prezenty od Mikołaja. Ja też postanowiłam skorzystać z przyjemności. Ubrana w bikini wyleguję się na leżaku obok basenu. Moim przerośniętym kolegom już znudziło się chlapanie w wodzie i wszyscy zmyli się na małe piwo do baru niedaleko naszego hotelu. Znaczy tak myślałam, że wszyscy poszli. W pewnym momencie ktoś wziął mnie na ręce. Popatrzyłam się na twarz tego kogoś. No tak Zbyszek... Mogłam się tego domyślić.
-Bartman! Puszczaj mnie! - zaczęłam wierzgać nogami, a on powoli zmierzał w stronę basenu. - O nie, nawet o tym nie myśl!
I co ja mogłam zrobić? W jednej chwili poczułam, że zanurzam się w zimnej wodzie.
-Ty idioto! - ja się złościłam, a on się ze mnie śmiał. 
-No co? - prawie zapowietrzył się od tego śmiania. Udawałam wielki foch. - Ej, no co Ty, Lola!
Gdy tylko podpłynął do mnie uderzyłam ręką o wodę. Przez chwilę stał w miejscu oszołomiony, a ja zrywałam boki, że udało mi się go ochlapać. Chlapaliśmy się dobre kilka minut, aż w końcu się zmęczyłam i wyszłam z wody. Wzięłam ręcznik i udałam się do pokoju.



Siedziałam na łóżku ubrana w krótką spódniczkę i białą bokserkę. Podśpiewywałam pod nosem "Don't worry, be happy". Nagle drzwi się otworzyły.
-Hej Lolcia. Nie wiedziałem, że tak pięknie śpiewasz. - powiedział i strzelił uśmiech nr 5.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
Siatkarz usiadł obok mnie na łóżku. Patrzyłam się prosto w jego oczy. Zbliżył twarz do mojej i pocałował mnie w usta. Nie odepchnęłam go - wprost przeciwnie. Wgramoliłam się na jego kolana. Jedną rękę zatopił w moich brązowych włosach, a drugą jeździł po moich plecach. Było mi tak cholernie dobrze, jak jeszcze nigdy w życiu. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie.
-Lolcia... 
-Ciiii, nie przerywaj.
-Lolka!
-Bartman, zamknij się!
-Lola!
Otworzyłam oczy. Nade mną stał Zbyszek. 
-Co chcesz?
-Wszystko z Tobą w porządku? - zapytał.
-A czemu ma nie być?
-Bo strasznie się rzucałaś przez sen i mówiłaś, że mam nie przerywać.
Dobrze, że było już ciemno w pokoju. Spojrzałam na zegarek. Była 02:14. No tak. To musiał być sen. 
-Nic mi nie jest. Sorki, że Cię obudziłam.
Zibi odwrócił się do mnie plecami, a ja opadłam na poduszkę. Cholera, co się ze mną dzieje?



wtorek, 2 lipca 2013

7

-Lolcia, idź do łazienki i weź prysznic. -powiedział Zbyszek. Wykonałam Jego polecenie. Moja twarz wyglądała okropnie. Na policzkach był rozmazany tusz, a pod oczami miałam wory, jak na ziemniaki.
Pół godziny później wyszłam z łazienki. Strasznie bolała mnie głowa. Dziwiło mnie zachowanie Bartmana. Dlaczego za mną poszedł? Dlaczego mnie uratował? Uderzył Kubiaka. A jeśli Anastasi się o tym dowie i Go wywali? Zaryzykował...dla mnie? Dlaczego? I dlaczego mnie to tak obchodzi?
-Dlaczego to zrobiłeś? - siatkarz popatrzył się na mnie i po chwili powiedział:
-Nie mogłem pozwolić, żeby Ci coś zrobił Ostrzegałem Cię...
-Tak, wiem. - warknęłam. - I nie powiesz nic typu: "A nie mówiłem"? Nie wydrzesz się na mnie, że jestem nieodpowiedzialną gówniarą? Nie polecisz poskarżyć się mojemu braciszkowi?
-Nie. Nie lubisz mnie i miałaś prawo mi nie wierzyć. 
-Powiesz Anastasiemu? 
-Nie, ale Ty powinnaś. - kiwnęłam przecząco głową. - Justyna, musisz mu powiedzieć.
-Ale on wywali Kubiaka. Nie mogę mu tego zrobić. Michał opowiadał mi, jak bardzo chciał grać w reprezentacji.
-Przestań go bronić! - Zbyszek podniósł głos.
-Nie krzycz na mnie! Nie doniosę na niego! Ani do Anastasiego ani na policję!
-A gdybym to ja to zrobił to cała Spała by już o tym wiedziała. Wiem, że mnie nienawidzisz i chciałabyś mnie zniszczyć. - spuściłam wzrok. Miał rację. Nie cackałabym się z nim tylko od razu polazłabym na policję. - Prześpij się z tym i przemyśl.
Usłyszeliśmy jakieś krzyki na korytarzu. 
-To Kubiak. - Zibi wyszedł na korytarz.
Bałam się cholernie tego, co zaraz się stanie. A jak Michał będzie chciał skończyć to, co zaczął? A ten przygłup Bartman wyszedł sobie! Na szczęście nikt nie wszedł do pokoju, a i Zbyszka gdzieś wywiało. Po godzinie wrócił do pokoju strasznie wkurwiony. Chodził nerwowo po pokoju.
-Co się stało? - zapytałam, a on usiadł w fotelu.
-Wiesz co Kubiak naopowiadał Andrei? Że zobaczył, jak w lesie dobierałem się do Ciebie! Że chciałem Cię zgwałcić. A on bohater chciał Cię obronić i wtedy obiłem mu mordę! - słuchałam tego, a kopara zjechała mi do podłogi. Przecież to wszystko było na odwrót. Nie wierzyłam, że miałam Michała za kogoś, kim nie jest. Już miałam coś powiedzieć, ale Zibi mnie uprzedził. - To nie koniec. Anastasi kazał mi się spakować! Jestem zawieszony! Nie, nie tylko w reprezentacji. Akurat Przedpełski nas odwiedził. W PlusLidze też nie znajdą dla mnie miejsca! - wstał i podszedł do mnie. Przestraszyłam się, że chce mi coś zrobić, a on wziął moją twarz w swoje dłonie. Stał za blisko, zdecydowanie. - Musisz powiedzieć Andrei, jak było naprawdę. Proszę Cię! 


Stałam pod drzwiami pokoju trenera reprezentacji od dobrych 5 minut. Nie miałam odwagi zapukać. 
-Jeszcze tam nie weszłaś? - usłyszałam głos atakującego.
-Zbyszek, nie wejdę tam sama. 
-Dobra, wejdę z Tobą. - siatkarz otworzył drzwi pokoju. 
-Justyna! Odsuń się od niej! - Andrea odepchnął ode mnie Zibiego. - Mało Ci kłopotów?
-Ja właśnie w tej sprawie. - zaczęłam nieśmiało. - Bo ja chciałam wyjaśnić, jak to było.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam opowiadać.
-...i wtedy Zbyszek odciągnął ode mnie Kubiaka. Gdyby nie on to...- głos mi się załamał i zaczęłam płakać. - To Bartman mnie uratował.
-Dlaczego od razu nie powiedziałaś? 
-Nie chciałam, wstydziłam się. Dopiero, gdy dowiedziałam się, że Zibi został zawieszony to zrozumiałam, że muszę to wyjaśnić.
-No, tak. Przepraszam Cię, Zbyszku. - Anastasi podał rękę Bartmanowi. - Powinienem od razu Cię zapytać jak było naprawdę, a nie wyciągać pochopne wnioski. Ja nawet nie dałem Ci dojść do słowa. Zaraz zadzwonię do Mirka i wszystko wyjaśnię. Możecie iść.
-A co z zawieszeniem? - zapytał siatkarz.
-Oczywiście wycofuję je.
Zadowolony Zibi przepuścił mnie w drzwiach i poszliśmy do naszego pokoju. Gdy tylko weszliśmy Bartman najzwyczajniej w świecie przytulił się do mnie. 
-Czy Ty się nie zapominasz? - zapytałam. 
-Dziękuję Lola.
-To chyba ja Tobie powinnam dziękować. -powiedziałam i odwzajemniłam uścisk.




_____________________
Zgodnie z obietnicą wstawiam już 7 rozdział opowiadania o Loli ;)
A jeśli chodzi o naszych siatkarzy to nie ważne jak się zaczyna - ważne jak się kończy!
A skończy się na pewno dobrze :)
Jestem pewna, że Złotopolscy jeszcze będą w szczytowej formie! (Na razie to jestem zawiedziona formą Bartmana, ale podniesie się!)
 

niedziela, 23 czerwca 2013

6

Po kolacji popędziłam do pokoju, żeby wziąć prysznic. Gdy wyszłam z łazienki w pokoju na fotelu siedział Bartman i czytał jakąś gazetę. Ubrałam się w krótką białą przewiewną sukienkę i kremowe szpilki. Zrobiłam makijaż i w chwili, gdy tuszowałam swoje rzęsy poczułam czyjś wzrok na sobie. Odwróciłam się i rzeczywiście - Zbyszek gapił się na mnie. Gdy siatkarz zorientował się, że na niego patrzę odwrócił wzrok i wrócił do swojej lekturki.
-Stroisz się dla Kubiaka?
-Mam wrażenie, że chyba nie powinno Cię to interesować. - powiedziałam o dziwo spokojnie.
-Zastanów się, czy dobrze robisz. On chce Cię tylko zranić! Przeleci Cię i nic więcej z tego nie będzie!
-I kto to mówi? Największy kobieciarz polskiej kadry, polskiego sportu? Kto, jak kto, ale Ty nie powinieneś mnie pouczać, jeśli chodzi o randkowanie i zawieranie nowych związków. - wzięłam małą torebkę i chciałam już wyjść, gdy usłyszałam:
-Tylko nie mów, że nie ostrzegałem.
A to baran! Czemu to powiedział? Chciał mnie wystraszyć? Zniechęcić do Kubiaka? Pokonując drogę do wyznaczonego miejsca spotkania cały czas zadawałam sobie te pytania.
-Cześć - powiedział Michał i pocałował mnie na powitanie w policzek.
-Hej - odpowiedziałam.
-Coś się stało?
-Nieee...-zawahałam się. - Właściwie to tak. Bartman uważa, że chcesz mnie wykorzystać i ostrzegł mnie przed Tobą.
-To głupota! Nie ufaj mu. Nawet przez głowę mi nie przeszło, że mógłbym Cię skrzywdzić.
-Tak myślałam. Wiesz, polubiłam Cię. Tu w Spale nie mam się do kogo odezwać. Chyba, że do Mieszka, albo Andrei.
Spacerowaliśmy już od kilkunastu minut. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Chcieliśmy się troszkę bliżej poznać, wiedzieć o sobie więcej. Zaczęło się ściemniać. Nagle rozdzwoniła się moja komórka. Nieznajomy numer. Odrzuciłam.
-Justyś, wyłącz ją. Nie chcę, żeby ktoś nam przeszkadzał. - wykonałam jego prośbę, a on złapał mnie za rękę.
Skierowaliśmy się w stronę spalskiego lasu.
-Zatrzymajmy się na chwilę. - odczuwałam już chodzenie na 12-cm szpilkach.
Oparłam się o drzewo i zamknęłam oczy. Nagle poczułam czyjś oddech na szyi. To był Kubiak.
-Michał, co Ty robisz? - zapytałam, gdy zaczął całować moją szyję. -Przestań!
-Przecież wiem, że tego chcesz. Oboje chcemy. - wsadził rękę pod moją sukienkę.
-Ja nie chcę! Zostaw mnie! - w moich oczach zebrały się łzy. Próbowałam go odepchnąć, ale był za silny.
-Trzeba było posłuchać Zbyszka i zostać w hotelu. - pocałunki przeniósł na moje piersi. Zaczęłam krzyczeć, choć nie wierzyłam, że ktoś przybędzie mi na ratunek w środku lasu.
-Ale skąd on wiedział? Powiedziałeś mu?
-Ten idiota zabujał się w Tobie. A ja chciałem Cię zaliczyć jako pierwszy. -czy ja dobrze usłyszałam? Bartman się we mnie kocha???
Krzyczałam z całych sił, a Kubiak chcąc mnie zagłuszyć zaczął całować mnie w usta. Nie mogłam się ruszyć, byłam przygnieciona przez siatkarza do drzewa. Bojąc się o dalszy ciąg wydarzeń zamknęłam oczy. Po chwili poczułam, że Michał oderwał się ode mnie i upadłam na ziemię. Nie miałam siły podnieść wzroku. Płakałam najrzewniej w całym życiu. Nie ryczałam tak nawet wtedy, gdy mój ukochany królik Pucek zdechł, bo go zagłodziłam w wieku 9 lat. Po chwili usłyszałam krzyk. Na 100% pewna nie byłam, ale to był Michał. Odważyłam się i spojrzałam w stronę, skąd doszedł mnie ten odgłos. Zobaczyłam Kubiaka trzymającego się za nos, a nad nim...Bartmana? Nie, to mi się śni. Z pewnością. Niespodziewanie szatyn podniósł się z chęcią przywalenia Zbyszkowi. Ten jednak się uchylił i zamachnął się. Trafił prosto w zęby Michała, który ponownie upadł na ziemię. Nie wiem, co mną kierowało, może wdzięczność za ocalenie życia, albo strach, ale zerwałam się i rzuciłam Bartmanowi na szyję. Ten nieco zdziwiony po chwili odwzajemnił uścisk. Jednak nadal nie mogłam się uspokoić. Krztusiłam się słoną cieczą wypływającą z moich oczu, a całe moje ciało drżało.
-Ciiiii. Już jesteś bezpieczna. - wyszeptał do mojego ucha i gładził moje brązowe włosy. Wtuliłam się w Jego klatkę piersiową, od której biło niewyobrażalne ciepło. Już dawno nie czułam się tak dobrze. - Chodźmy stąd.
Całą drogę do hotelu przepłakałam. Zibi obejmował mnie swoim ramieniem. Szliśmy w ciszy. Co jakiś czas pociągałam nosem. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do naszego pokoju.

czwartek, 13 czerwca 2013

5

Siedziałam na łóżku i malowałam paznokcie na kolor miętowy. Cały czas myślałam nad zachowaniem Bartmana. Dlaczego akurat teraz chce się pogodzić, a nie wcześniej? Oho, właśnie wyszedł z łazienki i... osz kurwa. Stoi przede mną tylko w bokserkach. Ręcznikiem wyciera włosy, z których kapią krople wody. Co, jak co, ale ten fiut klatę ma niezłą.
-Coś nie tak? - pyta, a ja dopiero teraz orientuję się, że gapię się na niego. Spaliłam buraka, jak nic.
-Tak się zastanawiałam, dlaczego chcesz się pogodzić?
-Już Ci mówiłem...
-Tak, ale dlaczego akurat teraz?
-Bo przedtem nie było okazji.
Taaak, jasne. Czy kupiłam to? Oczywiście, że nie. Odstawiłam buteleczkę z lakierem na stolik nocny i zgasiłam lampkę. Opatuliłam się kołdrą i próbowałam usnąć. Nagle poczułam, że ktoś się wgramolił do łóżka.
-Co Ty wyprawiasz? - pytam odwracając się do Zbycha.
-Jak to co? Kładę się spać.
-Tu? Przecież mówiłam, że śpisz na ziemi, a ja na łóżku.
-A ja Ci powiedziałem, że nie mam zamiaru spać na podłodze.
-Spierdalaj z tego łóżka! - próbowałam go zepchnąć, ale był za ciężki.
-Lola, ja mam więcej siły i też mogę Cię zepchnąć, a tego byś chyba nie chciała.
-Tylko byś spróbował. - warczę.
-Idź lepiej spać.
Dobra, kurwa. Pójdę. Jest godzina 00:31. Czy usnęłam? Oczywiście, że nie. Ciągle przekręcałam się z boku na bok, tak aby obudzić Bartmana. Siatkarz w ciągu ostatnich dwóch godzin obudził się już kilka razy, jednak po chwili zasypiał. Tym razem po kilkunastu minutach kokoszenia się dopięłam swego i mój współlokator już nie spał.
-Musisz się tak wiercić? -zapytał nieco wkurzony.
-Dlaczego się tak denerwujesz? - powiedziałam najspokojniej, jak umiałam.
-Jest środek nocy. Jutro rano mam trening i chcę się wyspać, ale Ty mi na to nie pozwalasz.
-Oj, jak mi przykro. Naprawdę. - odparłam i parsknęłam śmiechem.
-Ty faktycznie mnie nienawidzisz. - stwierdził i przekręcił się plecami do mojej twarzy.
Rano wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, rozczesałam je i spięłam je w niedbałego koka. Zrobiłam makijaż i ubrałam sukienkę w kwiatki do kolan i beżowe balerinki. Zaraz po mnie do łazienki wszedł Zbychu, który widocznie był niewyspany, tak więc mój plan się powiódł. Siatkarz na treningu będzie zmęczony i zapewne Andrea wkurzy się na niego. A przecież o to mi chodzi. Żeby wkurzać Bartmana na maxa!
 
No i miałam rację! Zbyszkowi plątały się nogi na treningu, jak jakiejś baletnicy. Był zmęczony, jak cholera. Andrea nieźle się wkurzył, ale o dziwo Bartman nie przyznał się, że nie wyspał się przeze mnie.
-Justyna! - usłyszałam. Oho, Kubiak się zbliża! - Mam dla Ciebie propozycję.
-Cześć Michał - uśmiechnęłam się. - Mam się bać?
-No, chyba nie - odwzajemnił uśmiech. - Pomyślałem, że wieczorem poszlibyśmy na spacer.
-Proponujesz mi randkę? - wybałuszyłam oczyska, jak nienormalna. - No, dobra. W sumie czemu nie - odpowiedziałam widząc Jego zakłopotaną minę.
-Świetnie. Będę czekał pod hotelem o 19 - pocałował mnie w policzek i wrócił do treningu.
Zdziwił mnie Jego gest. Nie byliśmy nawet przyjaciółmi, a on co? Odstawia jakąś szopkę! Po treningu wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i zgrałam zdjęcia z dzisiejszego treningu. Zaraz, zaraz... Ktoś bawił się moim sprzętem! Na dwóch zdjęciach gadam z Michałem, na trzecim on mnie całuje, a na czwartym? Bartman siedzi na ławie i jest...smutny? Przeze mnie? Przez tą akcję w nocy? A w ogóle co On mnie obchodzi? W dupie go mam!

sobota, 8 czerwca 2013

Nowy rozdział

Witajcie! Nowy rozdział postaram się dodać w następny weekend. Teraz jest okres poprawiania ocen w szkole i sami rozumiecie...
A na dodatek zepsuł mi się komputer, na którym było zapisane opowiadanie. Przepraszam i liczę na wyrozumiałość! 

Z pozdrowieniami atomowkawilk :)

PS. Złotopolscy do boju! Macie pokonać Kanarki! 

środa, 29 maja 2013

4

Od mojej pierwszej rozmowy z Kubiakiem minął równy tydzień. Na dzisiejszym wieczornym treningu trener Anastasi ogłosił, że nastąpią małe zmiany. W ostatniej chwili trener reprezentacji kobiet w siatkówce zdecydował się, że jego podopieczne będą trenowały w ośrodku w Spale, a nie tak, jak do tej pory w Szczyrku. Podobno w naszym hotelu jest zbyt mało pokoi, aby pomieścić wszystkich. A jest to jedyny hotel, który znajduje się blisko ośrodka szkoleniowego, bo najbliższy znajduje się 30 minut drogi stąd autobusem. Tak więc Andrea ogłosił, że nasi "kochani chłopcy" będą musieli odstąpić tak na oko 3 pokoje swoim koleżankom. I niestety, ale już nie będę mieć pokoju tylko dla siebie. Jakiś mutant ma się do mnie wprowadzić. Grunt, że tylko jeden, a nie trzech naraz! Teraz dręczy mnie pytanie, kim będzie mój współlokator? 


Zajebie! Kurwa, zamorduję! Pierdolony Anastasi. Wiecie kogo mi przydzielił?! Wiecie?! Nie wiecie! Tego kutasa Bartmana! I niestety, ale w moim pokoju jest tylko jedno łóżko... dwuosobowe! Nie wytrzymię! Próbowałam jakoś to odkręcić, zadeklarowałam, że mogę spać nawet z moim braciszkiem, ale nie! Zniosę wszystko prócz Zbigniewa! No może jeszcze oprócz jajka, ale no co za różnica? Jak zwał tak zwał. Oho, ktoś puka. Pewnie ten nażelowany fiut.
-Dzień doberek, Lolcia! - do pokoju wparował Zbych.
-Wyjaśnijmy sobie coś na początku: ja śpię na łóżku, Ty na podłodze, 3/4 szafy jest moje, masz nie dotykać moich rzeczy, a zwłaszcza aparatu i kosmetyków, spróbuj tylko mi coś zwalić z półki w łazience, a sam osobiście będziesz zapierdalał do Rossmana i jak mnie nazwałeś? - powiedziałam, a raczej wykrzyczałam na jednym wydechu.
-Spoko, powoli. Nie mam zamiaru spać na twardej podłodze, jeszcze nabawię się jakiejś kontuzji, z szafą może być, bo i tak wszystko będzie się walało na ziemi, wiem co znaczy cudza własność, po kiego grzyba miałbym grzebać w Twoich kosmetykach i powiedziałem na Ciebie Lola. - strzelił swój firmowy uśmiech. Najchętniej strzeliłabym w te piękne ząbki. Przynajmniej spalski dentysta co nieco by się wzbogacił. Jak idzie to przysłowie? Gdzie dwóch się bije, tam dentysta korzysta, czy jakoś tak. - Słuchaj, wiem, że między nami nie było najlepiej. Nie chcę się z Tobą kłócić. Może...-zawahał się-może zaczniemy od nowa? No, wiesz. Znaczy, że będziemy przyjaciółmi?
Gdy to usłyszałam parsknęłam śmiechem. A ja myślałam, że on nie ma poczucia humoru. Ja i on przyjaciółmi? Ha! Dobre.
-To miał być żart? Przyznam, że śmieszny. - nie mogłam się opanować ze śmiechu. Po chwili od śmiania się rozbolał mnie brzuch. Opanowałam się i spojrzałam na Bartmana. - Bo żartujesz, prawda? 
-Nie. Po raz pierwszy mówiłem do Ciebie tak na serio. Myślałem, że...
-To zacznij myśleć od końca, i czekaj aż ci wyjdzie. Jeśli myślałeś, że kiedykolwiek będę w stanie Cię polubić to się przeliczyłeś.  - rzuciłam na odchodne i poszłam wziąć prysznic. - A tak w ogóle co Cię napadło, że chcesz się ze mną pogodzić?
-Mam dość naszych kłótni. - no, tak. Jest ich po kilka na jeden dzień.
Żeby nie wiem co nie będę spała w jednym łóżku z tym kutasem. Nie dość, że muszę go oglądać w Spale, to jeszcze dzielę z nim pokój! Wzięłam długi prysznic i wymyłam włosy. Zbychu już dwa razy próbował się dostać do łazienki. No co? Byłam pierwsza! A kto pierwszy, ten lepszy. No dobra, może z tymi dwiema godzinami kąpieli przesadziłam. Ale chciałam mu zrobić na złość. Gdy usłyszałam ponownie jego wkurzony głos postanowiłam opuścić łazienkę. 
-Dłużej się nie dało?
-Mogłeś iść pierwszy. Nogi Ci się zrosły? 
-Specjalnie tak długo siedziałaś, prawda? - zapytał ze złością.
-Niech pomyślę. Tak, zgadza się. Po raz pierwszy w swym życiu masz rację. 
-Dlaczego Ty mnie tak nie lubisz? Chodzi Ci o tą akcję na Podpromiu?
-Czy ja wyglądam, jak jakaś hotka, która czeka na autograf od wielkiego pana Bartmana? - zapytałam z ironią.
-Ja naprawdę myślałem, że go chcesz. Skąd miałem wiedzieć, że jesteś siostrą Mieszka?
-Trzeba było się kurwa domyślić.
-No, dobra. Nawet jeśli wziąłem Cię za jakąś tam fankę to chyba nie znaczy, że masz się na mnie obrażać? To nie jest powód do kłótni.
-Dla mnie jest. Zraniłeś moje uczucia i dumę. Obniżyłeś mi samowartość. - powiedziałam teatralnie.
-Istnieje coś takiego, jak samowartość? - zapytał śmiejąc się.
-Tak. Twoja już dawno przekroczyła granicę wybuchu.


****************
Widziałyście, jak Zibi Bartman imprezuje? :D
Widziałam i miałam niezłą bekę :D



Jeśli to czytasz to zostaw po sobie komentarz. To będzie mnie motywowało do dalszego pisania! Z pozdrowieniami atomowkawilk :)

środa, 22 maja 2013

3


Niechętnie otwieram jedno oko słysząc jakieś dziwne odgłosy. Po omacku szukam ręką mojej komórki. Byłam głupia, że ustawiłam sobie na budzik głos nadlatującego ufo. Wyłączyłam go i przeciągnęłam się. Była 8:10. Wczoraj Andrea dał mi plan zajęć siatkarzy na dziś. Ich dzień zaczynał się od śniadania o 9, siłowni o 10:00, która trwa przez 1,5 godziny, później mają  przerwę, o 13 jest obiad. O 15:00 mają pierwszy trening, który trwa 3 godziny, kolacja jest o 18:30 i później mają już wolny wieczór. Kolejny dzień rozpoczynał się tak samo od śniadania tym razem o 8, następnie treningu na stadionie lekkoatletycznym (aby poprawić kondycję, czy coś, nie słuchałam za bardzo trenera, gdy mi to tłumaczył) od 9 do 10:00. Potem chyba idą trenować na boisko do siatkówki plażowej (ośrodek w Spale ma 4 takie boiska). O 13 wracają na obiad, o 15 mają trening w spalskiej hali, który ma trwać przez 2 godziny, kolacja o 18:30.

Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i umyłam włosy. Wysuszyłam je suszarką i wyprostowałam. Zrobiłam makijaż, ubrałam się w ciemne szorty dżinsowe, szarą bokserkę z nadrukiem, koszulę w kratę i białe trampki. O 8:50 byłam już gotowa. Wzięłam komórkę do ręki, wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi na klucz, który schowałam do kieszeni w spodniach. Zbiegłam na dół po schodach i udałam się do stołówki. Usiadłam przy wolnym stoliku i zajadałam musli. Po chwili do stołówki weszli siatkarze. Nie zwróciłam na nich zbytnio uwagi. 
-Mogę się dosiąść?
Podniosłam wzrok na osobę, która wypowiedziała owe słowa. No tak...Michał Kubiak. Z tego, co mi wiadomo to koleżka Bartmana.
-Jak musisz to siadaj. - odpowiedziałam niechętnie.
Siatkarz klapnął naprzeciwko mojego krzesła. Położył talerz ze swoim jedzeniem na stole i wyciągnął do mnie rękę.
-Nie przedstawiłem się. Jestem Michał.
-Justyna. - uścisnęłam mu dłoń i wróciłam do pałaszowania. - Nie wolisz siedzieć z kolegami?
-Dlaczego mam siedzieć z kolegami, których widuję na co dzień, zamiast spędzić czas przy pięknej dziewczynie? - zaraz, stop! Czy on mnie podrywa? 
-Tani, a w dodatku kiepski tekst na podryw. - odparłam na co Kubiak trochę się zakłopotał.
-Nie chciałem, żebyś tak to odebrała. - powiedział. - Słyszałem, że nie dogadujesz się ze Zbyszkiem.
-To chyba nie jest Twoja sprawa, ale skoro już o tym mowa to dobrze słyszałeś. Nie mam zamiaru gapić się na jego gębę dłużej niż muszę. 
-Ty naprawdę go nie lubisz. - zaśmiał się Michał.
-Nikt nie powiedział, że moim obowiązkiem jest go lubić. Zresztą Ty jesteś jego przyjacielem to wypaplasz mu to wszystko.
-No właśnie nie. Pokłóciliśmy się kilka tygodni temu i odtąd staramy się nie wchodzić sobie w drogę.
Ciekawe co się stało, że dwie papużki-nierozłączki się pokłóciły...


**************
Jeśli to czytasz to zostaw po sobie komentarz. To będzie mnie motywowało do dalszego pisania! Z pozdrowieniami atomowkawilk :)

sobota, 4 maja 2013

2


Stałam zdziwiona z otwartą gębą. Andrea  Anastasi właśnie zaproponował mi pracę w reprezentacji, jako fotografa kadry. I co miałam zrobić? Zgodziłam się. Nawet papier toaletowy wie, że aby żyć trzeba się rozwijać. Nie wisiał mi fakt, że będę się widziała codziennie z Bartmanem. Ale nie umrę z tego powodu, chociaż śmierć to zdrowie. 



Dwa tygodnie później...



-Wszystko spakowałaś? - zapytał po raz setny Mieszko.

-Nie. - odpowiedziałam z ironią.
Za chwilę mieliśmy ruszać w drogę do Spały. Co mogłam z sobą zabrać? Aparat, laptop, torbę i trzy walizki z ciuchami i butami i wiele różnych pierdołów. Michał, gdy zobaczył moje bagaże popatrzył na mnie, jak na idiotkę i popukał się w głowę. Ostatecznie postawiłam na swoim i zabrałam wszystko, co sobie przygotowałam. 
Po kilku godzinach dojechaliśmy do Spały. Wysiadłam z samochodu i wyprostowałam obolałe nogi. Po drodze mieliśmy dwa przystanki i czułam, jak na dupie robią mi się odleżyny. Jedynym plusem była klimatyzacja w aucie mojego brata. Wzięłam do jednej ręki torbę, a w drugiej trzymałam rączkę walizki. Weszłam za Mieszkiem do hotelu. Podszedł do recepcji i odebrał klucze do naszych pokoi. Chwilę później zauważyłam trenera Anastasiego. Moją jedyną zaletą, gdy chodziłam do budy był fakt, że lubiłam uczyć się języków obcych. Gdy byłam młodsza rodzice zapisywali mnie na różne kursy językowe. I co z tego wynikło? Że oprócz języka polskiego, umiem rozmawiać po: angielsku, włosku, francusku, niemiecku i portugalsku. Angielskiego i niemieckiego uczyłam się w szkole, po włosku nauczyłam się mówić dzięki mamie, która jest nauczycielką tego właśnie języka, a portugalski i francuski? Z czystej przyjemności na kursie językowym. 
Porozmawiałam chwilkę z Andreą, wzięłam klucz od Michała i poszłam szukać swojego pokoju.

Po kilku minutach poszukiwań na trzecim piętrze znalazłam drzwi z właściwym numerkiem. Włożyłam klucz do zamka i otworzyłam drzwi. W pokoju stało łóżko, szafka nocna, telewizor, szafa, mały stolik i fotel. Otworzyłam drzwi i weszłam do łazienki. Kibel, jak kibel nie będę opisywać. Jedynym plusem był balkon. Przynajmniej będę mogła się opalać topless. Otworzyłam największą walizkę. Rozpakowałam ją i uznałam, że spalskie szafy są zbyt małe. Zawartość jednej walizki zajęła prawie pół szafy, a została mi jeszcze torba i dwie inne walizki. Aparat i laptop położyłam na stoliku. Zrobiłam się głodna, więc wyszłam z pokoju, zamknęłam go na klucz i skierowałam się w stronę stołówki. Była akurat pora kolacji. No tak, ostatni posiłek jadłam rano, zanim wyjechaliśmy z Rzeszowa. Wzięłam tacę z jedzeniem i usiadłam przy wolnym stoliku. Z czego składała się moja kolacja? Z dwóch kanapek z żółtym serem i szynką oraz herbaty. Gdy kończyłam jeść pierwszą zauważyłam, jak do stołówki wchodzą siatkarze. Nic nie wiedzieli, że będę z nimi pracować. Będę mieć bekę z miny Bartmana, gdy mnie zobaczy. 


Po skończonej kolacji idę na krótki spacer. Na moje nieszczęście Zbychu mnie nie zauważył. Ze słuchawkami w uszach i myśląc o niebieskich migdałach przechadzam się po spalskim lesie. Nie wiedziałam, że to miejsce jest takie ładne. Wzięłam oczywiście ze sobą swój aparat. Chciałam zrobić sobie mały 'trening' fotograficzny przed jutrzejszym treningiem, od którego oficjalnie zaczynam swoją karierę fotografa. 


sobota, 20 kwietnia 2013

1

Justyna Gogol. Lat 17, młodsza siostra Michała Gogola. Zamieszkała w Rzeszowie oraz gapiąca się codziennie na kilkunastu spoconych facetów w koszulkach z napisem 'Asseco'. Powód? Moi kochani rodzice wyjechali do Anglii, a mnie zostawili w Polsce na pastwę losu mojego kochanego braciszka. Minęły dwa tygodnie odkąd ich nie ma, a ja już zdążyłam wylecieć ze szkoły. Dlaczego? Za pobicie koleżanki. No co? Stawiała się to ma za swoje. Nie, nie żałuję tego. Nie żałowałam nawet, gdy Mieszko musiał świecić za mnie oczami u dyrektora, a i tak nic nie wskórał. Zostałam zawieszona w prawach ucznia. Mój braciszek nic nie powiedział rodzicom, że mnie wywalili z budy. Michał nie chciał mnie zostawiać samej w domu (nie mam zielonego pojęcia, co mu strzeliło do tego pustego łba) i odtąd zabierał mnie na treningi siatkarzy z Rzeszowa. Jedyny plus, że nie musiałam chodzić do szkoły. Oczywiście, że wolałabym spędzać dni w inny sposób niż siedzieć codziennie kilka godzin na trybunach i oglądać spoconych facetów. Trener Kowal nie miał nic przeciwko, gdy Michał zapytał, czy mogę codziennie przypatrywać się siatkarzom. Już po trzech pierwszych treningach znalazł się gościu, który mnie nieźle wpienił. Kto? Bartman oczywiście! Ta sierota myślała, że jestem jego fanką i przychodzę na treningi, żeby się na niego gapić. Autograf nawet chciał mi dać. Ale gdy mu powiedziałam, że nie interesują mnie napompowani faceci z toną żelu na włosach to zły wrócił do treningu wyklinając mnie pod nosem. 



Często na treningi przychodzi jego laska Aśka, czy jak jej tam. Taka tyczkowata platyna prosto z solarki. Nie rozumiem, jak można aż tak zniszczyć sobie życie, żeby farbować się na platynę?!  Boże, zatrzymaj świat, ja wysiadam! Z solarką też przesadza, bo od razu widać, że ta 'opalenizna' w ogóle nie pasuje jej do tych tlenionych kudłów. A żebyście ją widzieli z bliska! Przez te ciągłe wizyty w solarium zniszczyła sobie skórę. Raz na trening przylazła w złotych 15-cm szpilkach... Miałam nadzieję, że nie parsknęłam aż tak głośno śmiechem, ale się myliłam. Napotkałam gniewne spojrzenie nie tylko Aśki, ale też samego Zbycha, za to reszta zespołu ziała się, jak najarana. Pewnego dnia zabrałam na trening swój aparat i z nudów zaczęłam klikać zdjęcia. A powiem Wam, że nawet nieźle wyszły. Od tamtej pory fotografowanie stało się moją pasją.Nadszedł sezon reprezentacyjny. Nowy trener reprezentacji Andrea Anastasi zaproponował mojemu bratu współpracę. I tak Mieszko został I statystykiem, pomagał mu Oskar Kaczmarczyk. Został mu tylko jeden problem. Dla niego to był problem, dla mnie w żadnym wypadku. Z mojej strony to było oczywiste, że Michał wyjeżdża, a ja zostaję w domu. Jednak ten głupek powiedział, że prędzej zrezygnuje z pracy dla reprezentacji niż zostawi mnie samą na 3 miesiące.




 Pewnego dnia do naszego mieszkanie przyszedł sam Andrea. Mój brat kazał mi iść do swojego pokoju, a sam poszedł z trenerem do salonu i zamknęli za sobą drzwi. Oczywiście, że próbowałam podsłuchiwać, ale nic to nie dało. Po półgodzinnym koczowaniu pod drzwiami usłyszałam kroki w korytarzu. Szybko rzuciłam się na łóżko i udałam, że czytam książkę. Rozległo się ciche pukanie do drzwi mojego pokoju.

-Lola, mogę Cię prosić? - zapytał Mieszko.Żwawo wstałam z łóżka i poszłam do salonu. Byłam ciekawa, o czym oni tak gadali. 


czwartek, 28 marca 2013

Bohaterowie







Justyna "Lola" Gogol


Urodzona 18 stycznia 1995 roku. Jej pasją jest fotografia. Jest młodszą siostrą Michała Gogola, statystyka reprezentacji Polski w siatkówce mężczyzn oraz Asseco Resovii. Justyna mieszka z rodzicami do czasu, gdy wyjeżdżają do Anglii. Dziewczyna od tej pory musi zamieszkać z bratem. Gdy Michał musi wyjechać na zgrupowanie do Spały zabiera siostrę ze sobą i załatwia jej pracę, jako fotograf reprezentacji.









Michał Mieszko Gogol


Urodzony 23 kwietnia 1985 roku. Jest statystykiem reprezentacji Polski mężczyzn w piłce siatkowej oraz Asseco Resovii Rzeszów. Po wyjeździe rodziców musi zaopiekować się młodszą siostrą Justyną. 










Andrea Anastasi


Trener reprezentacji Polski w piłce siatkowej mężczyzn. To on zaproponował Michałowi, żeby jego siostra pracowała, jako fotograf. Jest dla Justyny, jak ojciec.








Michał Kubiak


24-letni przyjmujący reprezentacji Polski. Za wszelką cenę chce zdobyć Justynę. Nie, nie jej serce, lecz ją. Nikt nie wie, jaki jest naprawdę.









Zbigniew Bartman


Urodzony 4 maja 1987 roku. Z początku on i Justyna nie przepadają za sobą. Tygodnie spędzone razem w Spale sprawiają, że ich relacje ulegają poprawie. Atakujący sam nie wie, kiedy się zakochał o 8 lat młodszej dziewczynie bez odwzajemnienia. Czy na pewno Gogol nie podziela jego uczucia?








oraz reprezentacja Polski w piłce siatkowej mężczyzn