Zajebie! Kurwa, zamorduję! Pierdolony Anastasi. Wiecie kogo mi przydzielił?! Wiecie?! Nie wiecie! Tego kutasa Bartmana! I niestety, ale w moim pokoju jest tylko jedno łóżko... dwuosobowe! Nie wytrzymię! Próbowałam jakoś to odkręcić, zadeklarowałam, że mogę spać nawet z moim braciszkiem, ale nie! Zniosę wszystko prócz Zbigniewa! No może jeszcze oprócz jajka, ale no co za różnica? Jak zwał tak zwał. Oho, ktoś puka. Pewnie ten nażelowany fiut.
-Dzień doberek, Lolcia! - do pokoju wparował Zbych.
-Wyjaśnijmy sobie coś na początku: ja śpię na łóżku, Ty na podłodze, 3/4 szafy jest moje, masz nie dotykać moich rzeczy, a zwłaszcza aparatu i kosmetyków, spróbuj tylko mi coś zwalić z półki w łazience, a sam osobiście będziesz zapierdalał do Rossmana i jak mnie nazwałeś? - powiedziałam, a raczej wykrzyczałam na jednym wydechu.
-Spoko, powoli. Nie mam zamiaru spać na twardej podłodze, jeszcze nabawię się jakiejś kontuzji, z szafą może być, bo i tak wszystko będzie się walało na ziemi, wiem co znaczy cudza własność, po kiego grzyba miałbym grzebać w Twoich kosmetykach i powiedziałem na Ciebie Lola. - strzelił swój firmowy uśmiech. Najchętniej strzeliłabym w te piękne ząbki. Przynajmniej spalski dentysta co nieco by się wzbogacił. Jak idzie to przysłowie? Gdzie dwóch się bije, tam dentysta korzysta, czy jakoś tak. - Słuchaj, wiem, że między nami nie było najlepiej. Nie chcę się z Tobą kłócić. Może...-zawahał się-może zaczniemy od nowa? No, wiesz. Znaczy, że będziemy przyjaciółmi?
Gdy to usłyszałam parsknęłam śmiechem. A ja myślałam, że on nie ma poczucia humoru. Ja i on przyjaciółmi? Ha! Dobre.
-To miał być żart? Przyznam, że śmieszny. - nie mogłam się opanować ze śmiechu. Po chwili od śmiania się rozbolał mnie brzuch. Opanowałam się i spojrzałam na Bartmana. - Bo żartujesz, prawda?
-Nie. Po raz pierwszy mówiłem do Ciebie tak na serio. Myślałem, że...
-To zacznij myśleć od końca, i czekaj aż ci wyjdzie. Jeśli myślałeś, że kiedykolwiek będę w stanie Cię polubić to się przeliczyłeś. - rzuciłam na odchodne i poszłam wziąć prysznic. - A tak w ogóle co Cię napadło, że chcesz się ze mną pogodzić?
-Mam dość naszych kłótni. - no, tak. Jest ich po kilka na jeden dzień.
Żeby nie wiem co nie będę spała w jednym łóżku z tym kutasem. Nie dość, że muszę go oglądać w Spale, to jeszcze dzielę z nim pokój! Wzięłam długi prysznic i wymyłam włosy. Zbychu już dwa razy próbował się dostać do łazienki. No co? Byłam pierwsza! A kto pierwszy, ten lepszy. No dobra, może z tymi dwiema godzinami kąpieli przesadziłam. Ale chciałam mu zrobić na złość. Gdy usłyszałam ponownie jego wkurzony głos postanowiłam opuścić łazienkę.
-Dłużej się nie dało?
-Mogłeś iść pierwszy. Nogi Ci się zrosły?
-Specjalnie tak długo siedziałaś, prawda? - zapytał ze złością.
-Niech pomyślę. Tak, zgadza się. Po raz pierwszy w swym życiu masz rację.
-Dlaczego Ty mnie tak nie lubisz? Chodzi Ci o tą akcję na Podpromiu?
-Czy ja wyglądam, jak jakaś hotka, która czeka na autograf od wielkiego pana Bartmana? - zapytałam z ironią.
-Ja naprawdę myślałem, że go chcesz. Skąd miałem wiedzieć, że jesteś siostrą Mieszka?
-Trzeba było się kurwa domyślić.
-No, dobra. Nawet jeśli wziąłem Cię za jakąś tam fankę to chyba nie znaczy, że masz się na mnie obrażać? To nie jest powód do kłótni.
-Dla mnie jest. Zraniłeś moje uczucia i dumę. Obniżyłeś mi samowartość. - powiedziałam teatralnie.
-Istnieje coś takiego, jak samowartość? - zapytał śmiejąc się.
-Tak. Twoja już dawno przekroczyła granicę wybuchu.
****************
Widziałyście, jak Zibi Bartman imprezuje? :D
Widziałam i miałam niezłą bekę :D
Jeśli to czytasz to zostaw po sobie komentarz. To będzie mnie motywowało do dalszego pisania! Z pozdrowieniami atomowkawilk :)