Po kolacji popędziłam do pokoju, żeby wziąć prysznic. Gdy wyszłam z łazienki w pokoju na fotelu siedział Bartman i czytał jakąś gazetę. Ubrałam się w krótką białą przewiewną sukienkę i kremowe szpilki. Zrobiłam makijaż i w chwili, gdy tuszowałam swoje rzęsy poczułam czyjś wzrok na sobie. Odwróciłam się i rzeczywiście - Zbyszek gapił się na mnie. Gdy siatkarz zorientował się, że na niego patrzę odwrócił wzrok i wrócił do swojej lekturki.
-Stroisz się dla Kubiaka?
-Mam wrażenie, że chyba nie powinno Cię to interesować. - powiedziałam o dziwo spokojnie.
-Zastanów się, czy dobrze robisz. On chce Cię tylko zranić! Przeleci Cię i nic więcej z tego nie będzie!
-I kto to mówi? Największy kobieciarz polskiej kadry, polskiego sportu? Kto, jak kto, ale Ty nie powinieneś mnie pouczać, jeśli chodzi o randkowanie i zawieranie nowych związków. - wzięłam małą torebkę i chciałam już wyjść, gdy usłyszałam:
-Tylko nie mów, że nie ostrzegałem.
A to baran! Czemu to powiedział? Chciał mnie wystraszyć? Zniechęcić do Kubiaka? Pokonując drogę do wyznaczonego miejsca spotkania cały czas zadawałam sobie te pytania.
-Cześć - powiedział Michał i pocałował mnie na powitanie w policzek.
-Hej - odpowiedziałam.
-Coś się stało?
-Nieee...-zawahałam się. - Właściwie to tak. Bartman uważa, że chcesz mnie wykorzystać i ostrzegł mnie przed Tobą.
-To głupota! Nie ufaj mu. Nawet przez głowę mi nie przeszło, że mógłbym Cię skrzywdzić.
-Tak myślałam. Wiesz, polubiłam Cię. Tu w Spale nie mam się do kogo odezwać. Chyba, że do Mieszka, albo Andrei.
Spacerowaliśmy już od kilkunastu minut. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Chcieliśmy się troszkę bliżej poznać, wiedzieć o sobie więcej. Zaczęło się ściemniać. Nagle rozdzwoniła się moja komórka. Nieznajomy numer. Odrzuciłam.
-Justyś, wyłącz ją. Nie chcę, żeby ktoś nam przeszkadzał. - wykonałam jego prośbę, a on złapał mnie za rękę.
Skierowaliśmy się w stronę spalskiego lasu.
-Zatrzymajmy się na chwilę. - odczuwałam już chodzenie na 12-cm szpilkach.
Oparłam się o drzewo i zamknęłam oczy. Nagle poczułam czyjś oddech na szyi. To był Kubiak.
-Michał, co Ty robisz? - zapytałam, gdy zaczął całować moją szyję. -Przestań!
-Przecież wiem, że tego chcesz. Oboje chcemy. - wsadził rękę pod moją sukienkę.
-Ja nie chcę! Zostaw mnie! - w moich oczach zebrały się łzy. Próbowałam go odepchnąć, ale był za silny.
-Trzeba było posłuchać Zbyszka i zostać w hotelu. - pocałunki przeniósł na moje piersi. Zaczęłam krzyczeć, choć nie wierzyłam, że ktoś przybędzie mi na ratunek w środku lasu.
-Ale skąd on wiedział? Powiedziałeś mu?
-Ten idiota zabujał się w Tobie. A ja chciałem Cię zaliczyć jako pierwszy. -czy ja dobrze usłyszałam? Bartman się we mnie kocha???
Krzyczałam z całych sił, a Kubiak chcąc mnie zagłuszyć zaczął całować mnie w usta. Nie mogłam się ruszyć, byłam przygnieciona przez siatkarza do drzewa. Bojąc się o dalszy ciąg wydarzeń zamknęłam oczy. Po chwili poczułam, że Michał oderwał się ode mnie i upadłam na ziemię. Nie miałam siły podnieść wzroku. Płakałam najrzewniej w całym życiu. Nie ryczałam tak nawet wtedy, gdy mój ukochany królik Pucek zdechł, bo go zagłodziłam w wieku 9 lat. Po chwili usłyszałam krzyk. Na 100% pewna nie byłam, ale to był Michał. Odważyłam się i spojrzałam w stronę, skąd doszedł mnie ten odgłos. Zobaczyłam Kubiaka trzymającego się za nos, a nad nim...Bartmana? Nie, to mi się śni. Z pewnością. Niespodziewanie szatyn podniósł się z chęcią przywalenia Zbyszkowi. Ten jednak się uchylił i zamachnął się. Trafił prosto w zęby Michała, który ponownie upadł na ziemię. Nie wiem, co mną kierowało, może wdzięczność za ocalenie życia, albo strach, ale zerwałam się i rzuciłam Bartmanowi na szyję. Ten nieco zdziwiony po chwili odwzajemnił uścisk. Jednak nadal nie mogłam się uspokoić. Krztusiłam się słoną cieczą wypływającą z moich oczu, a całe moje ciało drżało.
-Ciiiii. Już jesteś bezpieczna. - wyszeptał do mojego ucha i gładził moje brązowe włosy. Wtuliłam się w Jego klatkę piersiową, od której biło niewyobrażalne ciepło. Już dawno nie czułam się tak dobrze. - Chodźmy stąd.
Całą drogę do hotelu przepłakałam. Zibi obejmował mnie swoim ramieniem. Szliśmy w ciszy. Co jakiś czas pociągałam nosem. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do naszego pokoju.
Siedziałam na łóżku i malowałam paznokcie na kolor miętowy. Cały czas myślałam nad zachowaniem Bartmana. Dlaczego akurat teraz chce się pogodzić, a nie wcześniej? Oho, właśnie wyszedł z łazienki i... osz kurwa. Stoi przede mną tylko w bokserkach. Ręcznikiem wyciera włosy, z których kapią krople wody. Co, jak co, ale ten fiut klatę ma niezłą.
-Coś nie tak? - pyta, a ja dopiero teraz orientuję się, że gapię się na niego. Spaliłam buraka, jak nic.
-Tak się zastanawiałam, dlaczego chcesz się pogodzić?
-Już Ci mówiłem...
-Tak, ale dlaczego akurat teraz?
-Bo przedtem nie było okazji.
Taaak, jasne. Czy kupiłam to? Oczywiście, że nie. Odstawiłam buteleczkę z lakierem na stolik nocny i zgasiłam lampkę. Opatuliłam się kołdrą i próbowałam usnąć. Nagle poczułam, że ktoś się wgramolił do łóżka.
-Co Ty wyprawiasz? - pytam odwracając się do Zbycha.
-Jak to co? Kładę się spać.
-Tu? Przecież mówiłam, że śpisz na ziemi, a ja na łóżku.
-A ja Ci powiedziałem, że nie mam zamiaru spać na podłodze.
-Spierdalaj z tego łóżka! - próbowałam go zepchnąć, ale był za ciężki.
-Lola, ja mam więcej siły i też mogę Cię zepchnąć, a tego byś chyba nie chciała.
-Tylko byś spróbował. - warczę.
-Idź lepiej spać.
Dobra, kurwa. Pójdę. Jest godzina 00:31. Czy usnęłam? Oczywiście, że nie. Ciągle przekręcałam się z boku na bok, tak aby obudzić Bartmana. Siatkarz w ciągu ostatnich dwóch godzin obudził się już kilka razy, jednak po chwili zasypiał. Tym razem po kilkunastu minutach kokoszenia się dopięłam swego i mój współlokator już nie spał.
-Musisz się tak wiercić? -zapytał nieco wkurzony.
-Dlaczego się tak denerwujesz? - powiedziałam najspokojniej, jak umiałam.
-Jest środek nocy. Jutro rano mam trening i chcę się wyspać, ale Ty mi na to nie pozwalasz.
-Oj, jak mi przykro. Naprawdę. - odparłam i parsknęłam śmiechem.
-Ty faktycznie mnie nienawidzisz. - stwierdził i przekręcił się plecami do mojej twarzy.
Rano wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, rozczesałam je i spięłam je w niedbałego koka. Zrobiłam makijaż i ubrałam sukienkę w kwiatki do kolan i beżowe balerinki. Zaraz po mnie do łazienki wszedł Zbychu, który widocznie był niewyspany, tak więc mój plan się powiódł. Siatkarz na treningu będzie zmęczony i zapewne Andrea wkurzy się na niego. A przecież o to mi chodzi. Żeby wkurzać Bartmana na maxa!
No i miałam rację! Zbyszkowi plątały się nogi na treningu, jak jakiejś baletnicy. Był zmęczony, jak cholera. Andrea nieźle się wkurzył, ale o dziwo Bartman nie przyznał się, że nie wyspał się przeze mnie.
-Justyna! - usłyszałam. Oho, Kubiak się zbliża! - Mam dla Ciebie propozycję.
-Cześć Michał - uśmiechnęłam się. - Mam się bać?
-No, chyba nie - odwzajemnił uśmiech. - Pomyślałem, że wieczorem poszlibyśmy na spacer.
-Proponujesz mi randkę? - wybałuszyłam oczyska, jak nienormalna. - No, dobra. W sumie czemu nie - odpowiedziałam widząc Jego zakłopotaną minę.
-Świetnie. Będę czekał pod hotelem o 19 - pocałował mnie w policzek i wrócił do treningu.
Zdziwił mnie Jego gest. Nie byliśmy nawet przyjaciółmi, a on co? Odstawia jakąś szopkę! Po treningu wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i zgrałam zdjęcia z dzisiejszego treningu. Zaraz, zaraz... Ktoś bawił się moim sprzętem! Na dwóch zdjęciach gadam z Michałem, na trzecim on mnie całuje, a na czwartym? Bartman siedzi na ławie i jest...smutny? Przeze mnie? Przez tą akcję w nocy? A w ogóle co On mnie obchodzi? W dupie go mam!
Witajcie! Nowy rozdział postaram się dodać w następny weekend. Teraz jest okres poprawiania ocen w szkole i sami rozumiecie...
A na dodatek zepsuł mi się komputer, na którym było zapisane opowiadanie. Przepraszam i liczę na wyrozumiałość!
Z pozdrowieniami atomowkawilk :)
PS. Złotopolscy do boju! Macie pokonać Kanarki!